31 lipca 2012

8.

Zastanawiam się dlaczego to właśnie te utalentowane, mądre, najczęściej też i mogące pochwalić się urodą dziewczyny wpadają w jej sidła? Dużo prawdy jest w powiedzeniu, że najciemniej jest zawsze pod latarnią. To chyba ta chora ambicja, upór i zawzięte dążenie do wyznaczonego celu powoduje takie działania. Ogromna chęć bycia najlepszym, pozorna kontrola nad własnym życiem, a tak naprawdę wtedy całe to życie zaczyna się z niej wymykać. Dlaczego dziewczyny, które mogą zajść naprawdę daleko, wybierają drogę, która bynajmniej nie prowadzi na szczyty?
Tak, piszę również o sobie. I tak naprawdę nie wiem po co to robię. Poczułam, że muszę to z siebie wyrzucić. Niestety nie mam zbyt wielu możliwości żeby to zrobić. Zresztą najważniejsze osoby w moim życiu wiedzą, więc nie potrzeby powtarzać im po raz kolejny. Sami mają swoje problemy, z którymi muszą sobie poradzić, dlatego nie chcę ich zarzucać jeszcze swoimi paranojami.

Zaczęłam tęsknić przez wszechobecną atmosferę Igrzysk Olimpijskich. Gdybym dwa lata temu nie popełniła tylu błędów, kto wie czy za cztery lata i ja nie wystartowałabym w IO... To taka bardzo optymistyczna wizja mojej zmarnowanej "kariery", ale nie niemożliwa.
Wszystko ma swoje mocne i słabe strony, plusy i minusy. Chociaż w mojej sytuacji zdecydowanie przeważają minusy. Straciłam tak wiele, by zyskać... Właśnie, co takiego zyskałam?
Widocznie tak miało być, a takie gdybanie, co by było gdyby... chyba nie ma już sensu. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz trzeba zrobić wszystko, by wydostać się z tego bagna, bo żarty się skończyły. I choć może wydać się to dla innych śmieszne (bo co to za problem zacząć więcej jeść i przytyć do odpowiedniej wagi?), to dla mnie wcale śmiesznym nie jest. Właściwie mogłabym pozostać z taką wagą jaką mam teraz, gdyby nie jedno ale: gdyby z moim zdrowiem było wszystko w porządku, a nie do końca tak jest.

Moim celem nie jest robienie z siebie nie wiadomo jakiej anorektyczki, bo się nią nie czuję. Ba - nie jestem. Po napisaniu tego wszystkiego dochodzę do wniosku, że chyba zupełnie niepotrzebnie tak się uzewnętrzniłam, gdyż mogę zostać źle odebrana, a nie o to mi chodzi. Nie jest ze mną tak tragicznie, jak pewnie większość z czytających myśli. Zaryzykuję nawet pisząc, że jest bardzo dobrze. Dość tych żałosnych wywodów.

Nie wiem dlaczego, ale przeważnie piszę jak mam gorszy dzień. Dlatego wydawać się może, iż jestem raczej pesymistką, a to nieprawda. ;) Obiecuję, że następnym razem napiszę coś o wiele bardziej optymistycznego!

Dodam jeszcze tylko, że od wczoraj zaczęłam biegać, co ostatnio stało się dość modne wśród autorek śniadaniowych blogów. Czas popracować nad swoją kondycją, z którą od niestety dłuższego czasu nie jest tak różowo. Kiedyś biegałam, rzucałam, jeździłam etc, później z przyczyn raczej oczywistych musiałam skończyć z treningami. I choć wydaje mi się, że dobrze mi z tym, to tam, gdzieś w środku czuję, że bardzo mi tego brakuje. Ach, naprawdę w życiu doświadczyłam już wielu rzeczy, a moja przeszłość jest dość imponująca. Aż czasami mam wrażenie, że to co kiedyś osiągnęłam, nigdy nie miało miejsca.

Podziwiam osoby, które dotrwały do końca i przeczytały całość.


Pozdrawiam (wraz z psem, który chrapie, śpiąc na moim łóżku) w ostatni, jakże pochmurny dzień lipca z nadzieją, że jutro obudzą mnie promienie słońca.




4 lipca 2012

7. Jagodowy raj

Nie mam pomysłów, weny, a może chęci? Jest już po dwunastej, a ja muszę zdążyć napisać do czternastej jak będzie wyglądało moje życie za 10 lat. A może to brak planów na przyszłość powoduje, że nie mam pojęcia co napisać? Naprawdę uważam, że te cotygodniowe wizyty u pani psycholog nie są mi aż tak bardzo potrzebne.

Na południu Polski upały, a tu na Pomorzu chłodno, pochmurnie i deszczowo. Gdzie tu sprawiedliwość? Pragnę słońca, ciepła, zapachu lasu i powiewu letniego wiatru. Chcę na rower; do mojego świata, tak bliskiego, a jednak odległego. Do jagodowego raju...








+ bonus w postaci zdjęcia mojego wysłużonego roweru.

1 lipca 2012

6.

To moja wina, że lubię robić zdjęcia biedronkom? ; >