Z każdym dniem wkręcam się coraz bardziej. Każdy kolejny trening sprawia mi większą przyjemność niż poprzedni. Biegam po lesie, bo tam czuję się zdecydowanie najlepiej. Cisza, spokój. Co jakiś czas jakiś rowerzysta, pieszy czy samochód. Na początku biegałam w towarzystwie muzyki, teraz jednak wybieram opcję bez. Nie ma przecież sensu zagłuszać tego, co jest w lesie najprzyjemniejsze. Śpiew ptaków, cichy powiew wiatru. Rozglądam się wokoło - zieleń. Piękna zieleń. Niepodważalnie mój ulubiony kolor. I jestem chyba szczęściarzem, bo za każdym razem kiedy wychodzę na trening, to pogoda jest wprost idealna. (I chyba nie tylko w tej kwestii dopisuje mi szczęście)
Ważne, by na początku nie przesadzać z ilością przebytych kilometrów ani czasem biegu. Zacząć spokojnie, powoli aż organizm się przyzwyczai. Wtedy naprawdę bieganie sprawia ogromną radość. A na nudę podczas biegu, która w moim przypadku nie ma miejsca najlepszym sposobem jest urozmaicenie. Przede wszystkim warto zmieniać trasy biegu, nie biegać wciąż w tym samym miejscu. Na mnie działa :] Wyznaczanie sobie nowych celów, które sukcesywnie będzie się osiągać, to dobra motywacja do trenowania. Moim głównym celem jest poprawienie kondycji i powrót do formy sprzed dwóch lat. Chcę również wystartować we wrześniowych zawodach, na których kiedyś wygrywałam, a potem przez chorobę nie miałam najmniejszych szans na sukces. Pragnę udowodnić wszystkim niedowiarkom, że jestem na tyle silna by wyjść z tego bagna i znów być najlepszą. Uda mi się to.
Bieganie zmienia moje myślenie, moje poglądy na różne sprawy. Przestaję się bać mięśni, których jeszcze niedawno u siebie nie tolerowałam. Wystające kości już nie są moją inspiracją.
I to cudowne uczucie po skończonym biegu. Właśnie dla niego warto biegać.
Jakiś czas byłam bez dostępu do komputera, bo twardy dysk odmówił współpracy. Teraz mam nowy i wszystko byłoby super, gdyby nie jeden mały problem... No dobra bardzo duży problem: utraciłam wszystkie dane ze starego dysku. Ok 35-40 tysięcy zdjęć! Mam nadzieję, że jednak uda się je odzyskać!
Mój pyszczek |
Śliczna 3-letnia Zuzia i prawie 3-miesięczna śliczna Natalka/bratanica i chrześnica |
Widzę, że nie tylko ja uzależniłam się od lasu i spokoju.
OdpowiedzUsuńTęsknie...