Miliony pytań, miliony wątpliwości. Brak sensownych odpowiedzi. Ostatnio słowo "dlaczego" pada zbyt często z moich ust. Dlaczego to, dlaczego tamto... W kółko dlaczego. Cały czas próbuję sobie wmówić, że wszystko jest dobrze, a życie jest łatwe i przyjemne. Guzik prawda.
Dlaczego na siłę szukamy i stwarzamy sobie problemy? Zatracamy się w swoim wyimaginowanym świecie pełnym wyimaginowanych problemów.
Tabletki, odchudzanie, wymioty. Chęć zwrócenia na siebie uwagi?
Przecież nie wygląd jest najważniejszy.
I komu ja chcę to wmówić? Sobie? Żałosne.
Obecnie robię cały czas kroki do przodu. Zrozumiałam, że nie mogę robić tego sobie i bliskim, a przede wszystkim mamie. Przed wyrzuceniem chleba do kosza powstrzymuje mnie myśl, że jest wiele osób, które marzą o kromce chleba. Nie potrafię już także pominąć posiłku z obawy, że mój organizm może zwariować. Czasem jeszcze boję się rzeczy, które nie mają na etykiecie magicznej tabelki. I chociaż z dnia na dzień czuję się coraz grubsza, to walczę. Dla siebie. O siebie.
Bycie bezradnym kiedy się wie, że osoba, która jest nam bliska ma także problemy w tej kwestii, boli. Bardzo. I mam ochotę potrząsnąć ją za ramiona i wykrzyczeć: "obudź się, póki nie jest jeszcze za późno". Ale wiem, że mnie nie posłucha. Ja też nie chciałam...
Jesteś piękna i wyjątkowa. Tak Ty. Uwierz w to!
<3