Mam już dość świąt, a one nawet się jeszcze nie zaczęły. Czasami... Coraz częściej dochodzę do wniosku, że faktycznie najlepiej by było gdyby się rozwiedli. Patologia do potęgi entej. Do tego brat, który zmienia się z dnia na dzień. Do wszystkich ma pretensje tylko nie do siebie. Owszem, bardzo dużo mu zawdzięczam, ale do jasnej cholery to, co ostatnio odwala przechodzi wszelkie pojęcie. Tu już nie chodzi o mnie. Najbardziej jest mi szkoda mamy.
Za dużo emocji w tej chwili się we mnie kumuluje...
Cieszę się, że jest. I chociaż niekiedy mam pretensje do Boga, dlaczego taka jest, to jednak nie chciałabym mieć żadnej innej. Dzięki niej mam dla kogo walczyć i po co walczyć.
Żeby tradycji stało się zadość, pomimo wszystko życzę Wesołych Świąt. Przede wszystkim lepszych niż moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz