Wczoraj biegało się strasznie. Miałam wrażenie, że biegnę z przywiązywanymi
do nóg kamieniami. Ledwie 30 min, a myślałam, że minęła całą
wieczność... Ciężkie powietrze, trudno się oddychało. Po nocnej burzy,
której nie słyszałam w ogóle, już wiem dlaczego tak było. Parno, duszno,
zero satysfakcji z biegu, zamiast tego ciągle zerkanie na zegarek, byleby tylko zrobić to pół godziny. (A myślałam, że po makaronie będzie
lekko i przyjemnie, a tu taka niespodzianka xD)
Po chwili rozmyślań dochodzę do wniosku, że sierpień to taki przełomowy miesiąc. Tak jak i w zeszłym roku, tak i w tym, moje plany dotyczące biegania przeradzają się w rzeczywistość. Pewnie dlatego, że dociera do mnie fakt, że do końca wakacji zostało tak niewiele czasu, więc motywuję się bardziej niż wcześniej. Nie narzekam, wręcz przeciwnie. Tak sobie myślę, że to też dzięki trwającym Mistrzostwom Świata w Moskwie. Tak na marginesie, zawsze uwielbiałam oglądać lekkoatletykę [<3]
Dlatego jak na razie zdradzam rower z bieganiem i nie jest mi z tego powodu smutno :)
A szczęście znowu się do mnie uśmiechnęło. W konkursie sklepu kulturystycznego, organizowanego przez Slyvvię na jej blogu, wygrałam sportowy bidon ;d Przyda się :)
:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz